Strona:Jerzy Andrzejewski - Miazga cz. 2.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ZAREMBA. Cześć, Adam! słuchaj, stary, ty wszystko wiesz, powiedz, ktoś mi dopiero co klarował, że dzieci najczęściej się rodzą nad ranem, to prawda?
NAGÓRSKI. Maciek, to wspaniale! Czekasz na Tomasza?
ZAREMBA. Czekam! Masz pojęcie, stary? Ta zabawa już trwa dwanaście godzin.
NAGÓRSKI. Nic się nie martw, wszystko będzie dobrze.
ZAREMBA. Stary, tobie też się ręce pocą, jak jesteś zdenerwowany?
NAGÓRSKI. Gorzej, mnie się mózg przestaje pocić.
ZAREMBA. Nie pieprz, chciałbym, żeby mi się mózg tak nie pocił, jak tobie.
Przychodzi mi w tej chwili na myśl, że gdybym te fragmenty wykorzystał, należałoby ulokować Nagórskiego za barem, żeby mógł trochę porozmawiać z Edkiem Kubiakiem, który całkiem w cieniu do tej pory pozostał, przegapiłem odpowiedni moment w części I, wówczas /a właściwie w niespełnionym czasie przyszłym/ Kubiak, pełniący na weselnym przyjęciu funkcje barmana w piwnicznym barze, mógłby zamienić kilka słów z Erykiem Wanertem, pamięta go przecież, jako całkiem jeszcze małego chłopca, gdy przyjeżdżał na wakacje z Anglii, mógłby spytać Eryka, kiedy i jakie miał ostatnie wiadomości od ojca. Czy Eryk może sobie zdawać sprawę z charakteru intymnych stosunków, łączących przed wojną jego ojca z Kubiakiem? Tylko wakacje spędzał w kraju, a i wówczas przebywał poza Warszawą, w górach albo nad morzem, wątpliwe, czy w ogóle kiedykolwiek widział Edka, a jeśli nawet tak, to obecny wygląd Kubiaka, zażywnego starszego pana z brzuszkiem i łysiną, z trudem mógłby się kojarzyć z młodzieńczym sexem dwudziestoletniego chłopaka. Całkiem więc swobodnie i z właściwą sobie, mało kosztującą grzecznością mógłby Eryk wypytywać dawnego lokaja swego ojca o jego obecne sprawy rodzinne. Jak mogłem o tym zapomnieć?
Nagórski, rzecz oczywista, musi posiadać wiedzę o Kubiaku o wiele rozleglejszą aniżeli Eryk. Widuje go często i od wielu lat, zna jego sytuację rodzinną, również się orientuje, w jakim charakterze młody Edek mieszkał u Karola Wanerta. Znów dla Kubiaka Adam Nagórski jest trochę jakby członkiem rodziny, bo najpierw mężem siostrzenicy jego kochanka, a potem kochankiem rodzonej siostry. Stąd, wystrzegając się w stosunku do Nagórskiego jakiejkolwiek poufałości, jest bowiem zbyt dobrym barmanem /a przedtem kelnerem/ przecież pewien odcień ciepłej i niejako prywatnej intymności można wyczuć, gdy się zdarza, że Nagórski siedząc za barem sam, chętnie rozmawia, bo ze swojej strony Nagórski doskonale wie, co o nim Edward Kubiak wie, i nie chcą uchodzić za dumnego i nieprzystępnego — sam swojemu współrozmówcy wychodzi naprzeciw.
Coś w tym rodzaju:
NAGÓRSKI. Co słychać w domu, panie Edku?
KUBIAK. Dziękuję, jakoś leci. Żona od paru dni na zwolnieniu.
NAGÓRSKI. Grypa?
KUBIAK. Lumbago. Podać, co zawsze?
NAGÓRSKI. Tylko czystą i mineralną.
KUBIAK. Kawy nie?
NAGÓRSKI. Piłem już. A co syn? Maturę ma za miesiąc?
KUBIAK. A owszem, ma.
NAGÓRSKI. Nie cieszy się pan?
KUBIAK. Cieszę się, owszem, ale tak prawdę mówiąc więcej sercem niż rozumem. Bo, proszę pana, gdyby chłopak nie był uda-