Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
O. HILGIER.

Bogu niech będą dzięki najwyższemu! —

Pochyla się i osłania dłonią oczy, aby lepiej widzieć.

Anieli ci ją chyba we śnie ukazali, te przecudną, świętą twarz Maryi. Jest taka piękna, że aż znajomą mi się być wydaje. Nie mogła Najświętsza Dziewica wyglądać inaczej! Boże cię błogosław, mój synu.

Bierze w dłonie głowę Arny i ściska.
ARNO
przyklęknąwszy u stóp księdza, z wybuchem:

Ojcze! mój ojcze! —

O. HILGIER.

Co to jest? ból jakiś drga w twoim głosie, który dzisiaj snadź radością jeno rozbrzmiewaćby winien?

ARNO
powstaje i w milczeniu opiera się o framugę okna.
O. HILGIER podchodzi ku oknu i siada w karle.

Nie mówię tego, aby cię w dumę wzbijać; owszem, ukorzyć się powinieneś przed Panem i skromnem sercem Mu dziękować, że dając ci zdolność przedziwną, pozwolił służyć sobie w tak pię-