Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
MARUNA.

Już jest zapóźno!

ARNO.

Nie mów tak! nie łam mnie! nie zabijaj! Czemu na niebaczne słowa me zważasz? — Cóż mnie to obchodzi, co było, i czem ty jesteś nareszcie? — i czy kto usta twoje całował, czy cierpiał, czy zginął przez ciebie! Ijola! Jagna! Maruna! — Kocham cię, kocham i pragnę! — Słyszysz? pójdź ze mną!

MARUNA.

Nie! Gdybym wiedziała, że śmierć mnie tutaj czeka, to śmierć wybiorę raczej, a nie pójdę z tobą! — Zbyt piękne było to, co przeszło!

ARNO.

Ależ to szaleństwo!

MARUNA.

Tak! jeśli szaleństwem jest wstręt przed pokalaniem tego, co było najpiękniejsze w życiu: tom ja jest szalona! Jestem szalona, bo nie chcę być twoją kochanką, mężowi prawemu zabraną, dręczoną twojemi podejrzeniami, twoją niewiarą, słabością, ja, która ci byłam najczystszą, świętą miłością na ziemi, godna, abyś twarz moją stawił na ołtarzu! — Roz-