Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ARNO.

Boże!

GŁOSY.

O, zgrozo! O, grzechu!

KUNO.

Do czego
zmierzasz, mój ojcze?

O. DAMAZY nie zważając:

Tak! to grzech i zgroza!
Bracia! a jeszcze jedno. Wszak dziś rano
byliśmy wszyscy świadkami publicznej
spowiedzi brata naszego, Anioła,
który z rozpaczą wyznał, iż go szatan
nachodził w nocy, przyjąwszy na siebie
postać kobiety, którą on raz zoczył
w kościele, kiedy zwrócon od ołtarza
miał błogosławić ludowi: Pan z wami!
Bracia! wy wiecie, jak się strasznie kajał,
jak przez dwa lata pościł, leżał krzyżem,
jak grzeszne ciało biczował! Wy wiecie,
że nie odprawiał najświętszej Ofiary,
czując zakałę swoją, tę, o której
myśmy do dziś dnia nawet nie wiedzieli,
za pokutnika mając go świętego! —