Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
KUNO daje znak, — jeden z PISARZY powstaje. PACHOŁKOWIE biorą Walę pod ręce, aby go wyprowadzić.
MARUNA z mimowolnym wykrzykiem:

Wala! —

WALA ogląda się, — przystaje.
MARUNA
robi w pierwszej chwili ruch, jakby chciała podejść ku niemu, — spotkawszy się jednak z jego wzrokiem, zatrzymuje się i cofa. — Chwila milczenia.
WALA opuszcza powoli głowę.
MARUNA
której rysy przybierają napowrót wyraz wyniosłej, prawie szyderczej dumy.

Złóż zeznanie.
Wszak wczoraj głośnoś rzekł, że mam kochanka...

WALA milczy.
GERTA.

Myślisz, że milcząc, naprawisz tę krzywdę,
a nie chcesz, nie śmiesz, boisz się przysięgać,
że jest niewinna! Obyś na męczarniach
zdychał...