Strona:Jerome K. Jerome - Z rozmyślań próżniaka.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ma i rzeknie: „Pamiętaj, że jestem przy tobie. I to jeszcze jakoś przeżyjemy, a zawsze we dwóch będzie nam łatwiej, nieprawdaż?
Ach, jakże niepraktyczne są te psy! Nie przyjdzie im nigdy na myśl dowiadywać się, czy masz słuszność, czy też jej nie masz, czy idziesz w górę, czy też spadasz w dół, nigdy nie pyta, czyś biedny, czy bogaty, głupi, czy mądry, grzeszny, czy święty. Jesteś jego przyjacielem i to mu najzupełniej wystarcza. Cokolwiek z tobą się stanie, — szczęście, czy nieszczęście, czy będziesz obsypany zaszczytami i sławą, czy też okryty hańbą i pogardą, — będzie do ciebie zawsze jednakowo przywiązany, będzie tak samo pocieszać cię i strzedz w razie potrzeby — odda za ciebie życie — ten głupi, bezmyślny, bezduszny pies.
Ach, stary, wierny przyjacielu o głębokich, mądrych oczach, o jasnem, poczciwem wejrzeniu, rozumiejący wszystko, zanim jeszcze słowo zostało wypowiedziane, czy wiesz, że jesteś tylko zwierzęciem i że nie masz rozumu? Czy wiesz, że ten oto, nawskroś przepojony wódką, bezmyślny, ociężały człowiek z tępem spojrzeniem, który stoi tam pod płotem, co do rozumu stoi na niedosiężnej dla ciebie wyżynie? Czy wiesz, że pierwszy lepszy, ograniczony, egoistyczny nędznik, który żyje z oszustwa i kradzieży, nigdy w życiu nie dokonał jednego dobrego uczynku, nigdy nie powiedział nikomu jednego poczciwego słowa, każde pragnienie którego — to podłość, każdy postępek — oszustwo, każde słowo — kłamstwo, — czy wiesz ty,