Strona:Jerome K. Jerome - Trzej ludzie w jednej łodzi.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
VIII.

Jerzy i ja wyszliśmy na przechadzkę do Wailingford drugiego wieczoru i wracając do domu, wstąpiliśmy do małego nadrzecznego zajazdu, dla odpoczynku i innych rzeczy.
Weszliśmy do bawialni i usiedliśmy. Był tam jakiś stary chłop, palący długą glinianą fajkę, i naturalnie, zaczęliśmy gawędzić.
Oznajmił nam, że dzień był piękny dzisiaj, a myśmy mu oznajmili, że dzień był piękny wczoraj, a następnie wszyscy oznajmiliśmy sobie nawzajem iż przypuszczamy, że jutro będzie piękny dzień i Jerzy powiedział, iż urodzaje zdają się zapowiadać ładnie.
Potem wyszło na jaw, w ten czy inny sposób, że jesteśmy obcymi w tej okolicy, i że odjedziemy następnego ranka.
Następnie przerwa nastąpiła w rozmowie, podczas której oczy nasze wędrowały po pokoju. Ostatecznie zatrzymały się na zakurzonem starem szklanem pudle, powieszonem bardzo wysoko nad kominkiem i zawierającem pstrąga. Przykuł moją uwagę, ten pstrąg; była to olbrzymia ryba. Rzeczywiście, za