Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szanina. Na boisku przy „siatce” — trochę Mikrusów, dwaj Weterani i jeden z Kadry. W izbie, w kącie Władek, znów nie ze swym zastępem, tylko z mieszaniną — sprawy wystawy, projekty i spory. A przy stole znów jakaś paczka — głośno czytają jakieś sztuczydło, które chcieliby zagrać. No, i wreszcie część łazikuje. Już miałem się rozeźlić, ale mi wytłumaczyli, że to ich wynalazek: „kluby według zainteresowań”. Obok zebrań zastępów będą się zbierali w takich grupach, żeby wszyscy mieli wspólne nastawienie, dzięki czemu będą mogli obrać wspólny cel pracy i wykonać upatrzone przez siebie zadanie.
I zgodziłem się. Udaje się w Ymce, czemuż nie miałoby się udać u nas. A zato nie zgodziłem się na „gniazdo”. Samą myśl bardzo uznaję: silna drużyna pozaszkolna starszych chłopców, ze dwie drużyny młodsze w szkołach powszechnych i gromady zuchów — wszystko to razem tworzy gniazdo. Uczeń kończący szkołę powszechną nie zrywa więzów z dotychczasowem środowiskiem, bo wprawdzie przechodzi do drużyny starszej, ale pozostaje nadal w gnieździe, które utrzymuje łączność między swemi członami. Ale my jeszcze do tego nie dorośliśmy, powinniśmy tylko żeglować w tę stronę.
A zresztą jesteśmy na drodze ku gniazdu: prze-