Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ckliwe patrjotyczne deklamacje odrzucili precz, Polskę mieli w sercu, uznali się właśnie za grupę Przodowniczą i robili, robili coś realnego, co ich wprost musiało doprowadzić do Polski… A my, tu, w tej samej myśli, jako grupa mająca przodować, mamy wysłuchiwać dyrdymałek, podczas gdy Polska, jak wówczas czekała na ludzi zdolnych dać jej niepodległość, tak teraz oczekuje zdolnych dać jej potęgę, mocarstwowość, umocnienie granic!
Zygmunt Pakoszcz w obronie Piątaka zauważył zimno, że wprawdzie w tem, co Mietek powiedział, jest dużo uczucia, ale zato nie ma nic konkretnego. Legjony i ich sprawa była, ale już dawno minęła, a teraz jest dzisiejsza Polska. Możeby druh Rąbiel wymienił, jakie problemy uważa za wiodące do mocarstwowości. On Zygmunt, ze swej strony widzi taki problem, ale — tu z przekąsem ukłonił się, siedząc, Adamowi — nie spodziewa się, by nowy Druh Komendant zgodził się na podjęcie jego realizacji, aczkolwiek…
— A nie spodziewaj się, rzeczywiście — palnął Adam, który znał antyżydowskiego konika całej rodziny Zygmunta, wiedział, że ma swe nieświadome źródło w ekonomicznem położeniu Pakoszczów, gdyż od całych lat trwali, jako pawłowscy dostawcy mydła i szczotek w konkurencyjnej walce z firmą