Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cie bowiem, gdy przycichł na chwilę rytm śpiewu, poruszenie się zrobiło na korytarzu i w tej samej chwili wszyscy, jakby radjową falą rozkazodawczą ogarnięci, bez komendy zamilkli i nagle — zobaczyli siebie stojących w szeregu. Jak się to stało, nikt nie zdążył zdać sobie sprawy, bo z owego poruszenia — —wciąż w tych samych paru sekundach — wynikł poczet, wiodąc nad głowami sztandar Drużyny, a spontanicznie wyciągnięty front, zastygły na moment, wybuchł hymnem, jak bojowym okrzykiem, od którego poczuli się wszyscy jednością:

Błękitna Czwórka nie boi się burzy,
nie straszna jej walka ni trud…
…wpatrzeni w swą przyszłość lawiną pójdziemy,
braterstwem zwiążemy ten świat…

Lewoskrzydłowy, Zbych, który tę zbiórkę później do kroniki wciągnął i dzielił się z kolegami swem wrażeniem (skarżąc się, że nie umie go słowami oddać), powiadał, że widział wyraźnie, iż wydanie i wykonanie poszczególnych komend dokonywało się jednocześnie, kto wie, czy wykonanie nie wcześniej niż rozkaz. „Tak muszą ustawiać się w szyk podchorążowie“ — zrobił porównanie, mając