Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zrobilibyśmy świństwo, gdybyśmy im to nawalili w tym czasie, gdy oni tam coś w rodzaju zbiorowego rachunku sumienia mają. Ten wartownik na to nie zasłużył…
Mówiłby i więcej bo był podminowany wewnętrznie, ale nie było do kogo gadać, kandydat na rozmówcę wlazł pod cztery koce wraz z głową i objawiał niezłamaną wolę rozgrzania się po nocnej kąpieli i godzinie bezruchu. Skusiło to i Tarzana.
Nic dziwnego, że po pięciu minutach spali na potęgę. Zbudziły ich dopiero głosy powracających prawych lokatorów namiotu i właścicieli ubrań i koców. Byli jednak zbyt senni, aby zaobserwować speszone na widok gości miny „ósmaków“ i stwierdzić, że choć zwracając znak „Żubrów” wyrzekli się upragnionej przedtem zdobyczy, osiągnęli co innego: uznanie dla siebie.—
Bo Michał podszedł do oznaki „żubra”, rozpoznał, że była zdejmowana i z powrotem zawieszona, pokręcił głową i rzekł:
— No, no! żeby się dostać aż tu i nie zabrać „żubra“. To tylko druhna Roma potrafiłaby…