Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Głupio im było zatrzymywać się przy nim tylko dla rozmowy, więc upozorowali to gremjalnem poprawianiem sznurowadeł u butów. Ale nic nie wyszło. W tedy do Konrada podszedł Edek Rozwadowski i szepnął:
— Ja to załatwię! — Oczy mu lekko błyszczały, a nozdrza poruszały się podniecieniu, jak myśliwemu przed polowaniem.
Odeszli na bok i udawali, że czytają stary afisz „Dnia Oszczędności”, W tem dobiegło ich nawoływanie Edka. Podbiegli żywiej.
— Posłuchajcie, pan Gałach opowie, jak się na niego narwali ci, co wiali z mieszkania Dyrka — wołał Edek i dopiero teraz zdali sobie sprawę, że stoją tuż pod mieszkaniem Dyrektora Gimnazjum, w którego oknach widać jeszcze było światła.
I gdy stary stróż niezdarnie, ale plastycznie opisywał drogę ucieczki złodziei po sensancyjnej kradzieży u Dyrektora, Edek z pozorną niedbałością wyciągał starego na słówka i mrugał na Zbyszka, który za plecami coraz bardziej rozciekawionych chłopaków zapisywał odpowiedzi. Konrad słyszał, jak kierowana przez Edka rozmowa z motywów sensancyjnych, które emocjowały starego i chłopców, skręca na właściwy temat: jak się powodzi,