Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzącej przez ogród pergoli[1], aby zobaczyć, jak wschodzi powój. Stamtąd krok jeden był już tylko do alei wysadzanej podwójnemi rzędami jabłoni o różowo nakrapianem kwieciu. Zanim się obejrzała, Inka już siedziała na kamiennym murze na końcu pastwiska. Za nią ciągnęły się granice Zakładu św. Urszuli. Przed nią był Świat.
Siedziała tedy na murze, fikając nogami już poza granicami Zakładu, a największem przestępstwem, jakiego można się było w tym Zakładzie dopuścić, było przekroczenie jego granic bez pozwolenia. Inka siedziała i patrzyła w zamknięty przed sobą świat. Wiedziała, że jeśli chciała złapać w porę karawan i pociąg, aby zdążyć do dentysty, nie miała czasu do stracenia. Ale mimo wszystko siedziała i marzyła. Wkońcu, daleko wśród pól na gościńcu spostrzegła karawan toczący się wesoło w stronę stacji. Przypomniała sobie naraz, że zapomniała uwiadomić Mademoiselle o zamiarze wyjazdu do miasta i że wobec tego Mademoiselle nie mogła zauważyć, że jej niema. Bez najmniejszego, zgóry uplanowanego podstępu, była wolna!

Przez kilka chwil siedziała tak jeszcze, aby uświadomić sobie całą słodycz tego uczucia. Po-

  1. Pergola — szpaler ocieniony od góry.