głośnym okrzykiem i bardzo wyraźnie, niemal donośnie, zapytała:
— Kto tu?
W tej chwili dwie dłonie natychmiast zamknęły jej usta.
— Pst! Cicho bądź! Czyś rozum straciła?
— Drzwi Mademoiselle są narozcież otwarte i Lordunia siedzi u niej.
Renia usiadła na jej łóżku po prawej stronie, a Mira Mertelle po lewej.
— Czego chcecie? — zapytała Inka niechętnie.
— Przyszedł nam do głowy wspaniały pomysł — szepnęła Renia.
— Tajne stowarzyszenie! — objaśniła Mira Mertelle.
— Dajcie mi spokój! — mruknęła Inka. — Spać mi się chce.
Legła znowu na ciasnem, wolnem miejscu, pozostawionem jej przez towarzyszki. Ale one nie zwracały uwagi na jej niegościnność, lecz zawinąwszy się szczelniej w swe kąpielowe płaszcze, usadowiły się wygodnie i zaczęły mówić. Inka, której pod kołdrą było wygodnie i ciepło — gdy one drżały z zimna — musiała wreszcie użyczyć im sennego ucha.
Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/181
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.