Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Henrjetta była smutnem, cichem, zaniedbanem dzieckiem, zupełnie nie na miejscu wśród otaczającego ją bujnego życia.
Nigdy nie przychodziły do niej paczki z domu na urodziny, nigdy na Boże Narodzenie nie dostawała prezentów, wyjąwszy prezenty, jakie rozdzielała szkoła. Gdy inne dziewczęta hałaśliwie dopominały się swych przesyłek, Henrjetta stała wtyle milcząca i niespodziewająca się niczego. Miss Sallie wybierała dla niej suknie, a pogląd Miss Sallie na ubranie hołdował raczej użyteczności niż estetyce. Henrjetta była bezwarunkowo najgorzej ubraną panienką w Zakładzie. Nawet jej mundurki szkolne, wierne kopje sześćdziesięciu trzech innych mundurków, wisiały na niej z wdziękiem worka na mąkę. Przezorna i przewidująca Miss Sallie kazała je zawsze szyć na wyrost i Henrjetta stale je znosiła, zanim mogły dobrze na niej leżeć.
— Co na miłość boską, robi Henrjetta Gladden podczas wakacyj? — zapytała pewnego razu Zuzia.
— Trzymają ją w lecie w lodowni! — brzmiała odpowiedź Inki. — Dlatego nigdy nie może roztajać.