Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Uważaj, Zuziu! Depczesz po mojej nowej sukience do tańca! — wykrzyknęła Inka, wystawiając głowę z wycięcia w bluzce.
Zuzia machinalnie zeszła z błękitnego szyfonu i w dalszym ciągu roztaczała swe żale.
— Jeżeli im się zdaje, że obecność najmłodszej córki Hioba wpłynie korzystnie na moje wypracowania domowe...
— Ja poprostu nie mogę się uczyć, dopóki nie zabiorą Irmy Mc Collough z mego pokoju — zawtórowała jej Ludka. — Ona jest zupełnie jak bryła lepkiego ciasta.
— Zaczekajcie, póki nie poznacie Miry Mertelle!
Inka siedziała na środku pokoju wśród chaosu i patrzyła na swe przyjaciółki uroczyście otwartemi szeroko oczami.
— Przywiozła pięć długich sukni wieczorowych, a wszystkie jej trzewiki mają francuskie obcasy. Ale to jeszcze nienajgorsze.
Tu Inka zniżyła głos do konfidencyjnego szeptu.
— Ona ma coś czerwonego w jednym flakoniku. Mówi, że to do paznokci, ale ja widziałam, jak sobie tem różowała twarz.
— O, nie może być! — szepnęła ze zgrozą Ludka wraz z Zuzią.
Inka zacisnęła wargi i pokiwała głową.