Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I co panu jeszcze brakuje? — zapytał Bautze.
— Posłusznie melduję, że mam reumatyzm, ale najjaśniejszemu panu będę służył do ostatniej kropli krwi — rzekł Szwejk. — Mam obrzękłe kolana.
Bautze spojrzał na dobrego wojaka Szwejka straszliwym spojrzeniem i ryknął:
Sie sind ein Simulant! — a zwracając się do wachmistrza, z lodowatym spokojem dodał:
Den Kerl sogleich einsperren!
Dwaj żołnierze z bagnetami odprowadzili Szwejka do więzienia garnizonowego.
Szwejk szedł wspierając się na kulach i z przerażeniem spostrzegał, że jego reumatyzm znikać zaczyna.
Pani Müllerowa, która czekała na Szwejka na moście przy wózku, zapłakała, ujrzawszy Szwejka idącego pod bagnetami żołnierzy i oddaliła się od wózka, aby już nigdy do niego nie powrócić.
Zaś dobry wojak Szwejk kroczył skromnie w asyście uzbrojonych obrońców państwa.
Bagnety błyszczały w promieniach słońca, a na Małej Stronie obrócił się Szwejk przed pomnikiem Radetzkiego i zwracając się do tłumu, który mu towarzyszył, zawołał:
— Na Białogród! Na Białogród!
A marszałek Radetzky w zadumie spoglądał ze swego cokołu za oddalającym się dobrym wojakiem Szwejkiem, ozdobionym na surducie rekruckim bukiecikiem, kulejącym i wspartym na starych kulach, podczas gdy jakiś poważny pan pouczał ludzi przechodzących obok, że prowadzą „desentera“.