Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Teraz siedział w areszcie z głową opuszczoną i narzekał:
— W sierpniu mamy nowe wybory zarządu. Jeśli do tego czasu nie będę w domu, to się może trafić, że mnie nie wybiorą. Już po raz dziesiąty jestem prezesem. Ja tego wstydu nie przeżyję.
W sposób osobliwy poigrał sobie nieboszczyk Ferdynand z czwartym aresztantem, mężem czystego charakteru i nienagannej przeszłości. Przez całe dwa dni uchylał się od jakiejkolwiek rozmowy o Ferdynandzie, aż wieczorem w kawiarni przy mariaszu, zabijając żołędnego króla atutową siódemką dzwonkową, rzekł:
— Siedem dzwonków, jak siedem kul w Serajewie.
Człowiek piąty, który, jak sam się wyraził, siedział przez to morderstwo popełnione na panu arcyksięciu w Serajewie, jeszcze teraz miał włosy i wąsy zjeżone z przerażenia, tak że głowa jego przypominała pinczera.
Ten aresztant nie odezwał się ani słowem w restauracji, w której go aresztowano, ba, nawet nie czytał gazet o zabiciu Ferdynanda i siedział przy stole zupełnie sam, gdy wtem podszedł do niego jakiś pan, usiadł naprzeciw niego i rzekł z pośpiechem:
— Czytał pan o tym?
— Nie czytałem.
— Wie pan o tym?
— Nie wiem.
— A wie pan, o co chodzi?
— Nie wiem, bo mnie to nie interesuje.
— A jednak powinno to pana zainteresować.
— Nie wiem, co by mnie miało interesować. Wypalę cygaro, wypiję parę szklanek, zjem kolację i dość. Gazet nie czytam. Gazety kłamią. Po co się denerwować?
— Więc pana nie interesuje nawet to morderstwo w Serajewie?