Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Największe niebezpieczeństwo zagraża psom, gdy, wyprowadzone na dwór, załatwiają dużą i małą potrzebę. Osobliwie przy załatwianiu dużej potrzeby ginie psów bardzo dużo. Dlatego każdy pies rozgląda się przy takiej sposobności tak uważnie dokoła siebie.
Istnieje kilka systemów kradzenia psów. Robi się to wprost, sposobem kradzieży kieszonkowej, lub też pośrednio przez podstęp i oszukanie biednego stworzenia. Pies jest zwierzęciem wiernym, ale tylko w czytankach szkolnych lub w podręcznikach zoologii. Dajcie wszakże najwierniejszemu psu powąchać kawałek smażonej końskiej wędzonki, a będzie zgubiony. Zapomni o panu, obok którego idzie, odwróci się i pobiegnie za wami. Z pyska cieknie mu ślina, a w przeczuciu wielkiej uciechy przy spożywaniu wędzonki, przyjaźnie merda ogonem i rozwiera nozdrza, jak najbujniejszy ogier, gdy zwietrzy klacz.
Koło schodów zamkowych na Małej Stronie jest mała piwiarenka. Pewnego dnia w mrocznym jej kąciku siedzieli dwaj mężowie: żołnierz i cywil. Pochyleni ku sobie, rozmawiali szeptem, tajemniczo. Podobni byli do spiskowców z czasów republiki weneckiej.
— Co dzień o ósmej — szeptał cywil do ucha żołnierza — prowadzi go służąca na róg placu Havlićka ku ogrodowi. Ale to drań, gryzie jak wściekły. Nie da się pogłaskać.
I, pochylając się jeszcze niżej nad uchem żołnierza, dodał:
— Nawet serdelka nie żre.
— Smażonego? — zapytał Szwejk:,
— Nawet smażonego.
Obaj splunęli.
— Więc co ten drań żre?
— Kto go tam wie! Niejeden pies jest rozpieszczony jak arcybiskup.
Żołnierz i cywil trącili się, a cywil szeptał dalej:
— Pewnego razu jeden czarny szpic, który był mi potrzebny dla psiarni nad Klamówką, też nie chciał serdelka. Cho-