Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi jeszcze jedną śliwowicę, bo już muszę iść, jako że jestem aresztowany.
Bretschneider pokazał panu Paliwcowi orzełka, przez chwilę spoglądał na pana Paliwca, a potem zapytał:
— Czy pan żonaty?
— Żonaty.
— A czy pańska małżonka może prowadzić interes w czasie pańskiej nieobecności?
— Może.
— A więc wszystko w porządku, panie gospodarzu — wesoło rzekł Bretschneider. — Zawoła pan swoją żonę, przekaże jej wszystko, a wieczorem przyjdziemy po pana.
— Nie przejmuj się tym — pocieszał go Szwejk. — Mnie zabierają tylko z powodu zdrady stanu.
— Ale za co mnie? — zabiadał pan Paliwec. — Ja byłem taki ostrożny!
Bretschneider uśmiechnął się i rzekł zwycięsko:
— Za to, że pan powiedział, że muchy srały na najjaśniejszego pana. Już tam panu najjaśniejszego pana z głowy wybiją.
Szwejk opuścił gospodę „Pod kielichem“ w towarzystwie wywiadowcy policyjnego, którego, gdy wyszli na ulicę zapytał, nie przestając spoglądać na jego twarz z dobrotliwym uśmiechem:
— Czy każe mi pan zejść z chodnika?
— Dlaczego niby?
— Sądzę, że jako aresztowany nie mam prawa chodzić po trotuarze.
Kiedy wchodzili do bramy komisariatu policji, rzekł Szwejk:
— Tak mile zleciał nam czas. Czy często bywa pan „Pod kielichem“?
Podczas gdy Szwejka sprowadzano do kancelarii przyjmu-