Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

misarza policji Drasznera, który bywa! tu często z urzędu, rewidując lokal. Prostytutki bały się go, ale układały o nim piosenki pełne odwagi. Nieraz chórem śpiewały:

Za pana Drasznera
Była awantura.
Mańka się upiła,
Z Drasznera sobie kpiła.

Ale właśnie w takich chwilach zdarzało się, że Draszner pojawiał się nagle w towarzystwie policjantów, straszliwy i nieubłagany. W szynkowni kotłowało się wtedy, jakby ktoś strzelił w stado kuropatw. Policjanci cywilni ustawiali całe towarzystwo w szeregi, aby je zaprowadzić do komisariatu. I Szwejk pechowiec znalazł się razu pewnego w takiej gromadzie, bo gdy Draszner wezwał go, aby się wylegitymował, zapytał komisarza: — A czy ma pan na to pozwolenie od dyrekcji policji? — Pamiętał też pewnego poetę, który siadywał na Kukliku pod zwierciadłem i w tym rozgardiaszu, przy śpiewie i dźwiękach harmonii, pisywał wiersze i czytywał je dziewczynom.
Natomiast towarzysze Szwejka nie mieli żadnych takich reminiscencyj. Było to dla nich czymś zgoła nowym. Zaczynało się im tutaj podobać. Tłuścioch poczuł się tu od razu szczęśliwy i zadowolony, albowiem tacy ludzie prócz optymizmu mają jeszcze duże skłonności do epikureizmu. Chudeusz przez chwilę walczył ze swoimi skłonnościami, ale jak pozbył się swego sceptycyzmu, tak też pozbył się swej roztropności i rozwagi.
— Będę tańcował — rzekł po piątym kuflu piwa, widząc, jak pary tańczą deptaka.
Grubasek oddał się rozkosznictwu bez zastrzeżeń. Obok niego siedziała panienka i gadała mocno od rzeczy. W oczach zapalały mu się iskierki.
Szwejk pił. Chudeusz potańcował i usiadł ze swoją tancerką przy stole. Potem śpiewali, tańczyli, pili bezustannie