Przejdź do zawartości

Strona:Jarema.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bowa w płacz i nuż włosy sobie rwać. Ale stare kumoszki poradziły jéj, aby się udała do św. Antoniego, który w takiéj potrzebie jest najlepszym patronem. I zaczęła prosić i prosić św. Antoniego, aby Jędrzejowi rzucił co w drogę, rzekę szeroką, las gęsty, albo górę wysoką. A św. Antoni rzekł do siebie: „Rzeki nie rzucę, bobym dużo chłopskich gruntów zatopił; lasem także popsułbym łąki; ale niewielka góra nikomu nie zaszkodzi. I bez tego jest tutaj mokrzyca, nic się nie rodzi, tylko szuwar i sitowie; a tak będzie ściek wody i gromada na tém dobrze wyjdzie.“ I uprosił Pana Boga św. Antoni, aby mu pozwolił między Starąwsią a Nowąwsią podnieść górę niewielką. Pan Bóg przystał na to, a nagle przed wozem Jędrzeja wyrosła góra. Jędrzéj zaciął konie i chciał górę przebyć, ale koło mu się złamało, a jak zaczął naprawiać i sobie rozmyślać, to namyślił się wrócić do Małgorzaty. Wziął z nią ślub i miał troje dzieci, a dworska Kaśka poszła za żołnierzami.
Młody urzędnik zamyślił się, a po chwili rzekł do amtsdinera:
— Volkspoesiel Schöne Volkssagen![1]
— I odtąd — mówił daléj chłop — kto w niedobréj myśli przez tę górę jedzie, którą nazwano Nowągórą, lub mając żonkę, kochanki szuka, ten tutaj może kark skręcić, albo przynajmniej żebra połamać.

Amtsdiner przestraszył się czegoś i z trwogą spojrzał na urzędnika; ten zaś uśmiechnął się i zapaliwszy fajkę, chciał właśnie zacząć rozprawiać o po-

  1. Poezya ludowa! Piękne ludowe podania!