Strona:Jarema.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
III.
Mandataryusz.
T


Ta sama droga, która Jaremę prowadziła do upragnionéj mety, odkryła mu nagle przepaść pod stopami. Nowy tryb życia, jaki wiódł od pewnego czasu, a którym młodemu pokoleniu nowowiejskiéj gromady tak mocno zaimponował, sprawił w innych sferach nie bardzo miłe wrażenie. Częste bitki w karczmie, ustawiczne wyzywanie wszystkich, którzy się do niego zbliżyli, jakaś buta nieodgadniona, która nie wiedziéć zkąd mu przyszła, odebrały mu we dworze wziętosć, jaką miał zrazu z powodu swojéj uległości. Do tego jeszcze przyłączył się nałóg pijaństwa, w który widocznie coraz więcej brnął Jarema.

A wszystko to nie obeszło się bez zaniedbania służby, bez narażenia się temu i owemu we dworze.
Tę nagłą zmianę Jaremy rózni sobie różnie tłumaczyli. Jedni brali ją za prosty wypływ pewnych w rodzie Jaremy tradycyj. Mówili, że ojciec Jaremy był pijakiem, a pijak pijaka rodzi. Drudzy sądzili, Że Jarema się rozłajdaczył z powodu nieszczęśliwego swego afektu do Nastusi, która jego zaloty wyśmie-