Strona:Jarema.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ne, kędzierzawe i oczy szybko biegające, oznaczały gorący temperament.
Mówił długo o rzeczach dawnych i nowych; ale gromady nie słuchały ani dat historycznych, ani aforyzmów, i powtórzyły tylko chórem, co im mówca powiedział:
— „Lasy i pastwiska!“...
Wtédy Jarema wystąpił z tłumu i blady z rozrzewnienia ozwał się:
— Hromady! ten człowiek dobrze mówi. Niech idzie do Lwowa. Umie czytać i pisać...
Tak piękna rezygnacya, świadcząca o dobrym gruncie ludu naszego, zaimponowała gromndom. Mowa wikarego podbiła ich serca, ale Jaremie przyobiecały dać głosy. Dobrowolne jego ustępstwo zjednało mu sławę.
Radzili między sobą wyborcy czas niejaki, a że włościan naszych nad wszystko inne przeważa nieufność, więc zgodzili się na to, aby wikaremu dać głosy na posła, a Jaremę, jako kontrolera i odpowiedzialnego gromadom za to, co się we Lwowie stanie, wspólnym kosztem wysłać do Lwowa.
A kiedy w kilka godzin potém z urny wypadł rezultat i wikary, jako poseł ogłoszony został, zabrzmiały pod niebo okrzyki włościan i w całym kraju ozwało się echem:
— „Lasy i pastwiska!“