Strona:Jarema.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XI.
Lasy i pastwiska.
O


Od owego czasu minął rok cały. Wiele rzeczy stało się w tym roku, a wszystkie wypadły na korzyść naszego szczęśliwego bohatera.

Naprzód w przeciągu kilku tygodni przyznano mu urzędownie prawo do pustki i wprowadzono go, z wielkim tryumfem gromady, w jéj posiadanie, ku wielkiemu zmartwieniu ekonoma i pułkownika. Zdanie więc księdza proboszcza, aby iść drogą prawa i zbytnią uległością nie dawać otuchy uroszczeniom gromady, w części tylko zamierzony odniosło skutek. A że Jaremie udało się dziadowiznę swoję, jak móu’ono, z pazurów cudzych wydrzeć, więc rósł w oczach całéj gromady na wielkiego człowieka i wielu oczy @wróciły się już ku niemu, jako ku przyszłemu obrońcy gromady.
Jarema wiedzial o tém, co się w gromadzie święci, i szedł daléj wytkniętą drogą. Naprzód wybudował nową chałupę, postawił stajnię i stodołę. Przecznwając instynktem, że gromada nie lubi żadnych wyróżnień i ze w najwyższym stopniu jest zachowaw-