Przejdź do zawartości

Strona:Janusz Korczak - Prawidła życia.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy się długo żyje, widzi się wiele strasznych nieszczęść: człowiek aż oczy przymyka, żeby nie patrzeć, serce się ściśnie — i chciałby uciec i nie myśleć o tem.
Trzy wojny widziałem. Widziałem pokaleczonych, którym rękę urwało, brzuch przebiło, że kiszki wyszły nawierzch, widziałem rany twarzy i głowy, — rannych żołnierzy, dorosłych i dzieci.
Ale wam mówię: najgorsze, co można zobaczyć, to — pijak, który bije bezbronne dziecko; kiedy dziecko prowadzi pijanego ojca i prosi:
— Tatusiu, tatusiu, chodź do domu.
Wódka pełza cicho, jak wąż: zaczyna się od kieliszka, potem więcej i więcej, Czasem nawet nie od wódki, a od papierosów zaczyna młody chłopiec.
I ja palę papierosy. Żałuję, że się przyzwyczaiłem. Trudno: nie ludzi się wstydzę, bo prawie wszyscy palą, ale siebie się wstydzę, że nie mogę się odzwyczaić. — Ale nie tracę nadziei.
Wstydzi się dziecko za pijanego ojca, jakby biedactwo winne było, i wstydzi się, że głodne, że w domu wielka bieda. — Nie wiem, dlaczego tak jest, nie mogę zrozumieć, dlaczego. Czasem na złość żartują ze swoich podartych butów i zniszczonej sukienki, a w sercu ukrywają smutek i żal.