A to jest opowiadanie dziewięcioletniej Stefci:
„Jak my wróciłyśmy do domu, to tam za tym płotem, gdzie są kraty, leżał ptaszek. Później Roma chciała go wziąć i ja zobaczyłam; chciałam wziąć i wzięłam z tamtej kraty. — Jak już wzięłyśmy, wszystkie dziewczynki zaczęły się gromadzić i patrzeć. Później my go tu przyniosłyśmy. Miał szare i białe takie piórka, dziobek rozkrwawiony i ślipki jeszcze miał otwarte. — Przyniosłyśmy tu, i dziewczynki pochowały. — Zrobiły dołek taki na podwórzu i w papier go owinęły i przysypały ziemią. Może jego chłopiec, który naumyślnie zabił. Taki miał dziobek przebity, i głowa mu się ruszała. — Rutkowska mało co nie płakała. — Ona jak zobaczy co, to tak głaszcze ręką i już miała płakać, ale nie płakała, tylko jej tak łzy stanęły“.
Taką jest poezja młodych.
Strona:Janusz Korczak - Prawidła życia.djvu/145
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.