Strona:Janusz Korczak - Ludzie są dobrzy.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się domyśliła. Dorośli na wszystko prędko mają radę. Mama umyła jej twarz, rogiem chustki do nosa wyjęła z oka czarne kawałki węgla. Sama bez doktora.
— Widzisz to czarne? Daj teraz drugie oczko.
Potem przyłożyła do oczu dwa ciepłe kawałki waty z wodą. A tatuś śmiał się wieczorem.
— Będziesz w piec dmuchała? Chcesz zostać kominiarzem?
Wołał potem:
— Chodź kominiarczyku, do tatusia.
A mama mówi:
— Dobrze ci teraz żartować; ale żebyś widział, kiedy to się stało.
Różne miała przygody. Nawet zapomniała. Dopiero znów mama mówi:
— Nie wychylaj się, bo ci iskra wpadnie do oka.
To było w pociągu, kiedy teraz naprawdę już jadą do Palestyny, kiedy już duża, nie duża, ale starsza, — i stoi przy oknie i bardzo jest ciekawa jak wygląda port, okręt, morze i ta inna, ta nowa szkoła w Erec, gdzie będzie się uczyła.

∗             ∗

W sercu są cztery małe pokoiki. Tatuś mówił i pokazał w książce. Okien tam nie ma, ale jest jasno, bo krew czerwona. Szkoda, że nie pytała się, że się zamyśliła. (O dorosłych mówią: