Strona:Janusz Korczak - Ludzie są dobrzy.djvu/09

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Będziesz siedziała na osiołku, jak chłopiec. Dziewczynki w spodniach chodzą w Palestynie.
— Wiem. Widziałam na obrazku.
— Białe kurki będziesz karmiła. Zrobię ci latawca na długim sznurku; wysoko puścisz go z wiatrem.
— Winogrona będę zrywała. Są tam chaluce, szomrzy i prorocy.
— Dziadzio mówił ci o prorokach?
— Mówił. Sama też rozumiem.
— A kto to są prorocy, jeżeli rozumiesz?
— Prorok wszystko może i wie, co będzie. Ja też wiem.
— Powiedz, bo i ja chcę wiedzieć.
— Wiem, że będziesz zdrów i będziesz pracował w polu.
Zaczęła się śmiać, żeby tatusiowi i mamie było wesoło. Ale weszła pani w białym fartuchu, spędziła ją z łóżka i nawet gniewała się. A tatuś mówi:
— Tak, tak. Zejdź. Nie można. Pani ma słuszność.
Potem pożegnały się i wyszły z białego domu do bramy w tym lesie. A tatuś oparł się o okno, wychylił się, kłaniał się ręką i zawołał zdaleka: „szalom“. A mama nic, tylko prędko wyszły za ogrodzenie. I to był ostatni już raz.
Potem mieszkała u cioci.
Ciocia dobra była, ale ten chłopczyk, ten ku-