Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziewczynki są słabsze, bo noszą sukienki i mają długie włosy…
— To niech obetną sobie włosy.
— I niech włożą spodnie.
Felek dzwoni.
— …dziewczynki są słabsze, więc chłopcy je krzywdzą. A potem jeszcze udają niewiniątka.
I nagle zerwała się burza. Jedni tupią, drudzy gwiżdżą na palcach. Krzyczą jeden przez drugiego.
— Patrzcie ją: będzie nas uczyć.
— Ty masz białe ręce.
— Do klatki z małpami.
— Królewska narzeczona.
— Żona Maciusia.
— Maciuś, Maciuś, Burek, idź na piec mruczeć.
— Kanarek. Siądź na grządce i śpiewaj.
Najwięcej darł się jeden. Wskoczył na fotel poselski, czerwony taki i wrzeszczy. Felek go znał: łobuz z pod ciemnej gwiazdy. Antek — złodziej kieszonkowy.
— Antek, jak Boga kocham — krzyknął Felek — wszystkie zęby ci wybiję.
— Sprobuj. Patrzcie go: minister. Baron fon Rauch. Felek — kartofelek. Pamiętasz, jakeś przekupkom jabłka z koszyków kradł. Baran, baron.
Felek cisnął w Antka kałamarz i dzwonek. Posłowie podzielili się na trzy grupy. Jedni uciekali co tchu z sali posiedzeń, a dwie pozostałe grupy zaczęły się prać.
Blady jak kreda Maciuś patrzał na to wszystko. A dziennikarz szybko notował.
— Panie baronie fon Rauch, niech się pan