Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


Maciuś wstawał o godzinie 7–ej rano, sam się mył i ubierał, sam czyścił buty i słał łóżko. Taki zwyczaj wprowadził jeszcze pradziadek Maciusia, waleczny król Paweł Zwycięzca. Maciuś umyty i ubrany wypijał kieliszek tranu i zasiadał do śniadania, które nie mogło trwać dłużej niż minut szesnaście, sekund trzydzieści pięć. Tak długo bowiem jadał wielki dziadek Maciusia, dobry król Juljusz Cnotliwy. Potem Maciuś szedł do sali tronowej, gdzie było bardzo zimno, i przyjmował ministrów. W sali tronowej nie było pieca, bo prababka króla Maciusia, rozumna Anna Nabożna, kiedy była jeszcze mała, omal się nie zaczadziła — i na pamiątkę jej szczęśliwego ocalenia postanowiono do pałacowego ceremonjału wprowadzić zasadę, aby sala tronowa nie miała pieca przez całych lat pięćset.
Siedział Maciuś na tronie i szczękał z zimna zębami, a ministrowie mówili mu, co się dzieje w całem państwie. To było bardzo nieprzyjemne, bo jakoś wszystkie wiadomości były niewesołe.
Minister spraw zagranicznych opowiadał, kto się gniewa i kto chce się przyjaźnić z ich państwem — i Maciuś nie rozumiał z tego nic prawie.