Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Król otworzył oczy i smutnie popatrzał na synka.
— I ja nie chcę umierać, — powiedział król cicho, — nie chcę ciebie synku samego na świecie zostawiać.
Doktór wziął Maciusia na kolana, — i już więcej nic nie mówili.
A Maciuś przypomniał sobie, że już raz siedział tak przy łóżku. Wtedy ojciec trzymał go na kolanach, a na łóżku leżała mamusia, tak samo blada — tak samo ciężko oddychała.
— Tatuś umrze jak mamusia umarła — pomyślał Maciuś.
I straszny smutek zwalił mu się na piersi — i wielki gniew i żal do ministrów, którzy tam się śmieją z niego Maciusia — i ze śmierci jego ojczulka.
— Już ja im odpłacę, jak będę królem, — pomyślał Maciuś.