Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

węzły pokrewieństwa dlatego właśnie zwą się węzłami, że wiążą istotę z osobami, zupełnie obojętnemi dla osoby, która ma wszelkie prawo rozporządzać czynami, myślami, uczuciami, losem, nosem i całą postacią, wynajętą do wszystkiego razem lub do pojedyńczych czynności zawiłego gospodarstwa domowego.
Służąca nie powinna mieć matki, sióstr, kuzynek, siostrzenic, bratanek, którymby mogła, lub tylko chciała, dać cośkolwiek z dóbr swych własnych, lub swych chlebodawców. Każdy bowiem podarek uszczuplałby jej fundusze, które winny być obracane na własne potrzeby, by nie chodziła brudno lub obdarto, a zawsze czysto i wytwornie. (Wyjątek: o ile pani domu jest zazdrosna).
Ojciec, bracia, kuzyni, siostrzeńcy, lub bratankowie są anomalją, niezgodną ze współczesnemi pojęciami, ani duchem czasu. Jak dalece rażącem być musi ich istnienie, dowodzi fakt, wielokrotnie stwierdzony, że same służące nie przyznają ich istnienia, wypierając się ich kategorycznie.
Wszelkie przyjaźnie i znajomości, stwarzając cały nieskończony szereg pokus, służąc znakomicie sprawie roznoszenia plotek, niebezpieczne zarówno dla służby, jak i dla chlebodawców, nie