Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jeżeli mały słowik ma taki duży głos, toć mogłoby być i tak, że, jakiś mały robaczek mógłby mieć głos Gasińskiego, albo specjalny aparat, pozwalający w nocy wygrywać gamy, jak Mania na pianinie.
Rozumie pani, Panno Pcipci?
Kiedy panią ogarnie owa beznadziejna nuda, pomyśl sobie pani:
— A gdyby mi tak koń odgryzł mój zgrabny nosek?
Niema w tem nic niemożliwego. Toż są na świecie konie. Toż niektóre konie są bardzo złośliwe. Ot, przechodzi pani obok konia. Koń odwraca się, nagle — mach! — krew, krzyk, zemdlenie, pomoc, korespondencja: «Niezmiernie smutny wypadek, lub: straszny cios dotknął rodzinę ogólnie szanowanego pana Z. Z. Córce jego, uroczej pannie Pcipci, królowej sezonu, koń odgryzł nos». I niema nosa.
Co pani na to, panno Pcipci?
Żali się pani na niewyrozumiałość ojca i gderliwość mamy?
Złośliwa natura mogłaby tak urządzić akt przynoszenia dzieci przez bociany, że panny Pcipcie mogłyby mieć po trzy — co mówię — po dwanaście par rodziców.
Żali się pani, że tak mało jest książek, które warto czytać?