Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ca i przez syna. Za tydzień będzie licytacja: znów go ktoś kupi i znów go kiedyś przyniesie... dziwi pana że ja pamiętam historję tych dwóch przedmiotów? Otóż to właśnie: bo mnie wszystko zajmuje, interesuje; przykuwa — bo jestem taksatorem — istotą myślącą, a nie maszyną martwą, bo jestem taksatorem — artystą... Znam każdego człowieka, który tu wchodzi, wiem, co przynosi, dlaczego zastawia, ile razy procent zapłaci, jak doszedł do posiadania przedmiotu, co się z nim stanie — wszystko wiem, wszystko mnie interesuje, i dla tego życie moje nie jest monotonne, ani zajęcie moje — nudne.
Zapomniałem, że taksator ma być bohaterem mojej powieści, słuchałem ze zdumieniem.
— Każdy z ludzi jest taksatorem, tylko jeden jest lichy, a drugi dobry. A pan czy nie taksujesz ludzi, sytuacji? Czy nie taksujesz pan moralnej i intelektualnej wartości człowieka? Czy nie taksujesz pan jego wartości w stosunku do społeczeństwa i do pana? Taksujemy urodę, zdolności, uczucia, wysiłki, ideały, prawa, dążenia — wszystko — wszystko. Każdy człowiek powinien być przez lat kilka taksatorem w lombardzie; taksatorstwo winno wejść w kurs wykładów szkolnych — bez tego nie można być ani pożytecznym, ani rozsądnym...