— Powiadasz pan, że lombard cieszy się złą opinją w społeczeństwie? Wiem o tem. Jest to opinja błędna. Lombard jest akademją wychowawczą narodu; uczy go dwóch ważnych prawd: że istnieją przedmioty bardzo kosztowne i zgoła bezwartościowe — to raz; że bardzo łatwo jest pożyczyć pieniędzy, ale bardzo trudno je zwrócić — to dwa. Że ludzie z nauk lombardu — pedagoga nie umieją korzystać, nie nasza wina. Czem jest pierścionek, broszka, kolczyk? Świecidełkiem patagończyka. Czem jest salon, ładna i głupia żona, suknia muślinowa, poeta — nastrojowiec, tuberoza? Świecidełkiem kosztownem i bezmyślnem. A ludzie mają to, kupiwszy za drogie pieniądze, pieszczą, przywiązują się do błyskotek, aż to zanoszą do nas, by się przekonać, że były to zabawki, bez których łatwiej nawet żyć na świecie. Tem samem jest sława, honory, zaszczyty, stosunki w świecie, ordery i medale, hołdy, ukłony i koligacje. A pan, który zastawiłeś już dwa złote graty, czemu przychodzisz teraz z paltem; czemu okłamujesz się, że je wykupisz, czemu nie urządziłeś tak swego życia, by rzeczy potrzebnej naprawdę — nie zastawiać? Wydatki i kredyt — rozumne — to bogactwo narodu i jego przyszłość.
Poczęstował mnie papierosem i ciągnął dalej.
Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/169
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.