Strona:Janusz Korczak - Kiedy znów będę mały.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

było namazane. Nikt nie chce. Więc się rozzłościł i sam bierze gąbkę. I nie wiem, czy się zaczęli śmiać, czy jak, dość, że powiedzieli. — I zato dostał rózgi.
Byłem wtedy zupełnie mały i niedługo do tej szkoły chodziłem. A widzę wyraźnie, jakby wczoraj dopiero. I czuję tak samo wszystko. I rysuję, aż mi ołówek lata. Aż się dziwię.
Główki uczniów wychodzą małe, ale staram się, żeby każda była inna, żeby znać było grymas na twarzach. I żeby każdy był inny: jeden oparty, jeden przystanął. Siebie też narysowałem, ale nie w pierwszym rzędzie.
Rysuję, a uszy palą; tak gorąco, jakbym się gonił.
Rysowałem w natchnieniu.
Byłem już raz dorosły, więc wiem, co się nazywa natchnienie. Mickiewicz napisał w natchnieniu improwizację. Prorocy kazali w natchnieniu.
Natchnienie — to kiedy trudna robota nagle robi się łatwa. I ogromnie przyjemnie wtedy rysować, czy pisać, albo tylko wycinać, czy majstrować. Wszystko się wtedy udaje, i nawet nie wie się, jak to się robi. Jakby samo, jakby ktoś za mnie robił, a ja tylko patrzę. A kiedy skończę, dziwię się, jakby była nie moja robota. I jestem zmęczony, ale zadowolony, że mi się dobrze udało.
I jak mam natchnienie, nie wiem wcale, co się wokoło mnie dzieje.
Zdaje mi się, że dzieci często robią w natchnieniu, tylko im przeszkadzają.
Naprzykład, opowiadasz coś, albo czytasz, albo