Strona:Janusz Korczak - Kiedy znów będę mały.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niby my od siebie zależni!...
A najgorsze, że Mundek ma ciasne buty. Natarł nogę i więcej jeszcze kuleje. — Ja mam kłopot z paltem na wyrost, a on jeszcze większy.
W domu boi się powiedzieć, bo zaczną krzyczeć, bo chcieli wziąć o numer większy, A i te były za duże.
— Nie wiem, co się stało. Chyba człowiek nie rośnie ciągle jednakowo. Tamta para zdarła się, a jeszcze były za duże. Wtedy wcale mi noga nie rosła, a teraz przez pół roku, takie mi łapy ponarastały, że sam nie wiem skąd i jak. Wszystko mi ciasne. Wcale się gimnastykować nie mogę, bo się boję, że wszystko popęka, bo trzeszczy. Pan się gniewa, że się nie nachylam, że porządnie rąk nie wyciągam, że źle maszeruję; a nie spojrzy, jak jestem ubrany.
— I co zrobisz? — pytam się.
— Bo ja wiem. Już jak zupełnie nie będę mógł chodzić, w domu sami zauważą. A wtedy co będzie, to będzie. Krzyczeć będą, albo nawet zbiją. Przecie nie moja wina, że rosnę. — Jakoś się skończy wreszcie z tem rośnięciem.
Potem mówiliśmy, że jak szczeniakowi dawać wódkę, podobno nie rośnie. — Może i kucyki są dlatego, że im wódkę dawali. Taki ładny kuc w zeszłym roku obwoził ogłoszenie o cyrku.
— Widziałeś go?
— Co nie miałem widzieć?
— Na Nowym Świecie?
— Nie, na Marszałkowskiej.
Dorośli się dziwią, że kłócimy się między sobą,