Strona:Janusz Korczak - JKD - Internat. Kolonje letnie.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po swojemu, — jak? — nie wiem.
Będą się śmiały, żeś chudy i wysoki, żeś tłusty, żeś łysy, że masz brodawkę na czole, że jak się gniewasz, to ci się nos rusza, że jak się śmiejesz, chowasz głowę w ramionach. I będą cię naśladowały, i pragną być chude albo tłuste i nosem poruszać, gdy się gniewają.
Pozwól im w serdecznej wyjątkowej chwili, rzadkiej koleżeńskiej rozmowie, powiedzieć, co myślą o tobie.
— Pan jest taki dziwny. Czasem to pana lubię, ale czasem tobym pana zabił ze złości.
— Jak pan coś mówi, to się zdaje, że to wszystko prawda. Ale jak się pomyśli, to widzę, że pan tylko tak mówi, bo my jesteśmy dzieci.
— Nigdy nie można wiedzieć, co pan sobie o nas naprawdę myśli.
— I pośmiać się z pana nie można, bo tylko czasami pan jest śmieszny.

67. Nikt nie zaprotestował, że w powiastce dla dzieci pod nagłówkiem „Sława“ pozwoliłem jednemu z bohaterów ukraść. Długo się wahałem, ale nie mogłem inaczej: ten chłopak o silnem chceniu i żywej wyobraźni musiał raz ukraść.
Bo dziecko kradnie, jeśli tak bardzo mieć pragnie, że oprzeć się nie może.
Dziecko kradnie, gdy czegoś jest bardzo dużo, więc można wziąć jedno. — Kradnie, gdy nie