Strona:Janusz Korczak - JKD - Internat. Kolonje letnie.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Utrzymanie porządku w zupełności zależne jest od przewidywania. Przewidując, wszystkiemu mogę zapobiec.
Jeśli idę na dłuższą przechadzkę po mieście, winienem uprzedzić dzieci, by poszły za potrzebą, bo mi zwierzą tajemnicę potrzeby w tramwaju lub na ulicy...
Na przechadzce zbliżamy się do zagrody ze studnią. Zatrzymuję je:
— Ustawcie się w pary. Będziecie do studni zbliżali się po czworo.
Nie uprzedzę, daremny będzie wysiłek, by utrzymać porządek. I jeśli wyniknie bójka, stłuką kubek, podepcą ogródek, rozwalą zagrodzenie, — winne są nie dzieci, a brak doświadczenia wychowawcy.
To są drobiazgi, to doświadczenie przy dobrej woli szybko się zdobywa; ale decyduje ono w pierwszym występie zaraz, który niekiedy ma wpływ na cały przyszły stosunek wychowawcy do dzieci.
Droga na kolonję była udręką dla mnie. Gdy pierwsze zeszło z woza, bo mu się znudziło jechać, należało nakazać, by siadło na wóz. Nie zrobiłem tego. I oto, z krzykiem dzikim, bezładnie, częścią na wozach, częścią pieszo, gubiąc po drodze worki i modlitewniki, popychając się, podniecone, ogłuszone, znalazły się dzieci na werandzie.