Strona:Janusz Korczak - Józki, Jaśki i Franki.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na Nowakowskiego: cip, cip, cip, nowa kokoszka; a Dajnowskiego za nos łapią i mówią: daj nos, Dajnowski.
Kto się nazywa Janek, ten zbił dzbanek, kto Felek — ten zjadł babie serdelek. Michniewski — Cygan, Gajewski — stary gajowy — gruszek na wierzbie pilnuje, a Omelańczyk — ele mele dudki.
Nie każdy się o przezwiska obraża.
Boćkiewicza nazywają Bocianem, Szczepańskiego — Ciamarą, innego — Paluszkiem, Kumą, Bednarzem, a wcale się nie gniewają. — A królowie nasi: Łokietek, Krzywousty, Laskonogi, Śmiały — czyż nie nosili przezwisk, które przeszły nawet do historyi?
Jeśli ktoś jednak nie chce być Imbrykiem, Chińczykiem, Babcią, Waligórą, Ciocią, Słoniem lub Fajtłapą, ma zupełne prawo, tylko że na sądzie więcej z tego śmiechu, niż pożytku, bo najczęściej obie strony są winne. — Kaza nazwał Smolarka szczeniakiem, ale Smolarek nazwał Kazę kozą.
Olsiewicz powiedział:
— Czekaj, Babciu, dam ja ci po obiedzie.
Ale Gajewski nasypał Olsiewiczowi kaszy do kompotu.
Nie przypominam sobie, by która ze spraw cywilnych nie zakończyła się zgodą.


ROZDZIAŁ ÓSMY.
Okręt „Burza“. — Statek „Błyskawica“ i dostojny pasażer. —
Budowa „Nadziei“.

Pozwalać, czy nie pozwalać chłopcom drapać się na drzewa? — długo biedzili się dozorcy; jeśli pozwolić, spaść który może, jeśli zakazać, robić to będą potajemnie.