Strona:Janusz Korczak - Józki, Jaśki i Franki.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Potem razem z Wojdakiem robiliśmy domki z piasku i mosty zwodzone, ale chłopcy nam przeszkadzali i psuli, więc przyglądaliśmy się jak robią inni.
Po obiedzie grałem w warcaby, ale chłopcy zaczęli krzyczeć, że chodźcie, bo pan puszcza ogromnego latawca. Pan A. puścił go wysoko i świetnie szedł, bo był duży wiatr, a potem puszczaliśmy pocztę do latawca, ale deszcz zaczął padać więc go pan ściągnął, żeby płótno nie rozmokło.
Potem na werandzie był sąd na chłopca, że męczył żabę.

Niedziela.

Dziś jest niedziela. Ołtarz był ładnie ubrany i ławki były poustawiane; zaraz przyszła Zofiówka i widziałem się z Helenką.
Potem przyjechał ksiądz i odprawił mszę, i dziewczynki jadły u nas drugie śniadanie.
Po obiedzie poszliśmy z podwieczorkiem do lasu, i pan opowiadał nam bajki, jedną śmieszną, a drugą o królewiczu, i czytałem książkę.
Po śniadaniu p. B. ma z nami śpiewy, i nauczyłem się piosenki:

Dni wiosenne zawitały
Słonko jasne, piękne świeci.
Skowroneczek ptaszek mały
Z ciepłych krajów do nas leci.
Za skowronkiem, mości panie
Przylatujesz, mój bocianie,
A za boćkiem jaskółeczka,
Za jaskółką kukułeczka.
I słowiczek ulubiony
Spiesznie ciągnie w nasze strony.

Potem była kąpiel a po obiedzie zbierałem gałęzie i za-