Strona:Janusz Korczak - Feralny tydzień.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Powiedziała pani, że pani szkoda wyrzucić mnie ze szkoły, bo jestem zdolny, i dlatego pani szkoda. Powiedziała pani, że mogę wrócić do szkoły, jeżeli dam słowo, że się nie będę bił, żebym się nie spóźniał, żebym nie psuł porządku. Więc ja słowa dać nie mogę, ale napiszę swoją obronę, a pani niech osądzi i robi, jak chce. Opiszę całe moje życie, bo nic tak bardzo złego nie zrobiłem, a koledzy mi dokuczali, bo mi zazdroszczą dlatego, że jestem inny, ale nie gorszy od nich.
Więc kiedy żył ojciec, było mi dobrze w domu, zacząłem już chodzić do szkoły, i gdyby ojciec nie umarł, wszystko byłoby inaczej. Zostaliśmy się bez ojca: ja, matka, siostra i braciszek. Siostra miała angielską chorobę, a braciszek był zdrów, ale mały. Matka zgodziła się do restauracji, a jak przynosiła do domu jedzenie, to nie chciałem objadać małych i szukałem