Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jeden pije, aby zalać robaka, drugi — by pobudzić wycieńczone ciało do nadmiernych wysiłków, trzeci, — bo wszyscy piją, czwarty — bo niema nic do stracenia.
Jednego pociąga wesoła kompanja szynkowni, drugi ceni wódkę dla wódki. Jeden jest przy kieliszku wesoły i rozmowny, drugi smutny i zadumany, jednemu pijaństwo przeszkadza w pracy, a drugi, gdy pije to żyje — od kieliszka do warsztatu, i wtedy najlepiej robi.
Jeden lubi częstować, a drugi czeka na poczęstunek — nie lubi pić za własne.
Jeden po hulance bywa potulny, pokorny wraca do domu, chyłkiem sunie do łóżka, unika spojrzeń żony i dzieci. Drugi wtacza się głośno, śpiewa, wymyśla i grozi, ale w groźbach przebija nieszczerość, — taki wstydzi się swego wstydu przed rodziną. A trzeci niema żadnych skrupułów.
Są pijacy — tyrani, pijacy — ofiary...
Różne bywają rodziny pijaków, i różny w nich los dzieci. I matka może do kieliszka zaglądać. Matka może być nieustępna i swarliwa, albo pokorna i gospodarna.
Ojciec Tomka był wyrobnikiem, pijakiem, ofiarą nałogu. Matka cicha, — pierała po gospodach. Matka Tomka pierała u pani naczelnikowej, i pani naczelnikowa poleciła jej męża swojemu mężowi.
Zastawiono coś z rzeczy, dopożyczono dwa-