Przejdź do zawartości

Strona:Janusz Korczak - Dzieci ulicy.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Felek był bardzo znaną, wydatną, poważaną postacią. Dziad i ojciec jego byli szewcami, on „wisielec“ nie miał ochoty do ojcowego fachu. Bili go, bili i ojciec, i matka, ale nic nie wybili z niego. Felek krzyczał, darł się i znów uciekał z domu przy lada sposobności, wlokąc swoją suchą nogę za sobą. Wreszcie dano mu spokój. „Suchy Felek“ stał się przewodnikiem czeredy „dzieci ulicy;“ on to wymyślił najweselsze „kawały“, on miał najlepsze gołębie, takie „pocztówki“, że dość je było „podpuścić“ w porę, a z pewnością przyprowadziły do gołębnika „obcego.“ „Obcego“ niosło się na targ i sprzedawało. Felek miewał z gołębi po trzy ruble tygodniowo. Co mu tam ojciec i matka, pocięgiel i kopyto?
Jak się „suchy Felek“ nauczył czytać i pisać tego ani on, ani nikt nie wiedział, dość, że jako dwudziestoletni chłopak zarabiał pisaniem prośb i podań do sądów i do urzędów. W dwa lata później „suchy Felek“ stracił ojca, sprzedał warsztat, przepił pieniądze z kolegami i złamał drugą zdrową nogę, spadłszy z dachu, gdy wykradał gołębie z cudzego gołębnika.
I znów kronika milczy o tem, w jaki sposób Felek stał się właścicielem krypy. Na czółnie miał Felek swój domek „ciasny, ale własny.“ Gdy okulał, nic mu było po gołębiach, a że chodzić nie mógł teraz wcale, chyba na kulach i to z trudnością, więc choć na swojem pływającem mieszkaniu włóczył się po Wiśle, przystawał co kilka dni do innego brzegu, ale miasta nie opuszczał. Zimę spędzał w łasze na Pradze.