Przejdź do zawartości

Strona:Jantek z Bugaja - Blade kwiaty z wiejskiej chaty.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
43
Blade kwiaty z wiejskiej chaty




Do M... T...

W małym ogródku, koło wiejskiej chaty,
Kwitły rozkoszne wonne, barwne kwiaty,
Pośród tych kwiatów wzrósł i pączek róży,
Maleńki, wdzięczny, niewinny i hoży.
Ranka pewnego patrzał się na kwiaty,
Rozkwitłe astry, lilie, bławaty;
Widok ten kwiatów, olśnił pączka oczy,
— „Czemuż, zapłakał, ja nie tak uroczy,
Czemuż, o Boże, Ty Stwórco mój drogi,
Ja tak maleńki, wątły i ubogi?“
Takiej to skargi wydał pączek głosy,
Płacząc oblany łzami rannej rosy.
A właśnie wtedy ogrodnik przechodził,
Gdy tak swe żale ów pączek wywodził,
Więc rzekł: „Nie przeczę, że podziw wzbudziły
Kwiaty, które się przed tobą rozwiły,
Lecz gdy i ciebie, miną burze zdala,
Nie złamie ciebie groźnej burzy fala,
Barwny ci motyl nie zatruje życia,
To, gdy twe listki rozwiniesz z powicia,
I czas w sposobnej rozwinie cię dobie,
Ani się znajdzie kwiat podobny tobie.“