Strona:Jantek z Bugaja - Blade kwiaty z wiejskiej chaty.djvu/35

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    31
    Blade kwiaty z wiejskiej chaty




    Niepowrócił.

    Blady młodzieniec, głodem zbiedzony,
    Żegna ze łzami, ojczyste strony,
    Żegna się, idąc we świat „za chlebem“,
    Z rodzinną wioską, słonkiem i niebem.
    Żegna pochyłą stuletnią chatkę,
    I swą jedyną staruszkę matkę,
    Ciesząc ją: „Nie płacz matko ma droga,
    Bo losy moje są w ręku Boga.
    Widzisz, matulu, ja się nie smucę,
    Bo gdy na zimę do was powrócę,
    Przywiozę całą setkę pieniędzy,
    I już nie będzie u nas tej nędzy.
    A jak mi Pan Bóg poszczęści w świecie,
    Ja wam się przyznam, o czem nie wiecie,
    Oto, gdy nieco z zarobku złożę,
    Pojmę Magdusię co służy w dworze.
    Ona, co dotąd w dworze służyła,
    Już sobie całą setkę złożyła,
    Ja dwie zarobię, spłacę jej brata,
    I będzie nasze, dwa morgi, chata.
    A wy, matulu, o tem nie wiecie,
    Ja ją tak kocham, jak moje życie,
    Że ona moja, wiedzą już wszędzie;
    Ona tu o was pamiętać będzie!“