Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszystkie pszczółki fruwały i brzęczały wesoło. Anielka z zachwytem spoglądała na gałęzie drzew.
— Wyglądają, jak wielkie bukiety kwiatów, — myślała, idąc dalej.
Na skraju pobliskiego lasku przystanęła. Brr, przyfrunął majowy chrabąszcz i przeleciał jej tuż koło nosa. Potem drugi i trzeci! A w górze, w zielonych konarach drzew siedziało ich całe mnóstwo. Wszystkie rzuciły się łakomie na młodziutkie listki.
— Czekajcie, paskudne chrabąszcze, już ja się z wami rozprawię! — wołała gniewnie Anielka.
W zeszłym roku któregoś dnia razem z braćmi udała się na łąkę. Właśnie pod tem drzewem rozłożyli wielkie prześcieradło i potrząsnęli drzewem mocno. Istny deszcz chrabąszczy spadł z gałęzi na prześcieradło.
— W tym roku trzeba będzie to samo zrobić, — pomyślała Anielka, — bo chrabąszcze gotowe pozjadać wszystkie młodziutkie listki.
Z tem postanowieniem usiadła na skraju lasu.
Niebo mieniło się tysiącem barw. Ptaki śpiewały. Strumyczek szemrał tajemniczo, a z kwitnących drzew opadały miękkie białe płatki na łąkę. Łąka złociła się pod