Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gła Lorce podarować, — prosiła Anielka, — a ja ci dam zato jeszcze coś ładniejszego.
Elżunia skinęła główką na zgodę.
Po skończonych lekcjach, cala gromada dzieci odprowadziła Lorkę do domu. Nowa koleżanka mieszkała ze swymi rodzicami w długim niebieskim wozie, który stał tuż za szopą. Elżunia i Anielka zdobyły tego dnia kilka fig i daktyli. Z bijącemi serduszkami czekały, aż Lorka wyjdzie z niebieskiego wozu. Wyszła wreszcie.
— Masz to od nas, — zawołały jednocześnie, wręczając jej swoje dary. Lorka zaśmiała się. Zaprosiła dziewczynki na siódmą wieczorem, na przedstawienie. Anielka i Elżunia były uszczęśliwione.
Na godzinę przed rozpoczęciem przedstawienia siedziały już obydwie ramię przy ramieniu w pierwszych ławkach cyrkowej budy. Przed niemi znajdowała się arena. Po środku areny w obszernym basenie pływał ogromny zielony krokodyl. Buda powoli poczęła wypełniać się ludźmi, którzy przyszli na przedstawienie. Wreszcie na arenie ukazała się matka Lorki. Była drobna, miała krótkie czarne włosy, ciemną cerę i grube rozchylone usta. W nosie i w uszach nosiła złote kolczyki, a całą szyję obwieszoną miała błyszczącemi monetami. Zaśpiewała jakąś