Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chatą Styków stała gromadka roześmianych dzieciaków, śpiewając głośno:

„Maluś, maluś nie powiem nikomu,
Dajcie mi kiełbasy, to pójdę do domu.
Zamiast jednej, dwie mi dajcie,
Resztę sobie zabierajcie.
Dajcie trzecią na kolację,
Wtedy mieć będziecie rację.

Gdy kończono tą pieśń, rozpoczynano ją znowu od początku i tak śpiewano bez końca. Anielka i jej rodzeństwo podeszli, pukając do drzwi kuchni.
— Proszę wejść! — zawołała Stykowa.
Dzieci otworzyły drzwi. Ach, jak tu pięknie pachnie, jak wesoło skwierczy na kominie! Wielkie misy napełnione mięsem stały na stole, a na desce leżały dymiące kiełbasy.
— Dobrze, że przyszliście, — rzekła Stykowa, — ale musicie chwileczkę zaczekać, bo mam dzisiaj pełne ręce roboty.
Po chwili zaniosła ogromną wazę dymiącej zupy do przyległej izby, gdzie dokoła dużego stołu siedzili rozweseleni goście. Wróciła następnie po dwa półmiski z mięsem, a Amelka musiała jej pomóc, zanosząc garnek kartofli i miskę świeżo ugotowanych kiełbas.
— Teraz na was kolej, — rzekła Sty-